O wyspie Symi pierwszy raz usłyszałam od Marcina z biura podróży Ikaria. Jak zawsze pytałam go o to co warto zobaczyć na Rodos i polecał nam tą wyspę jako namiastkę Santorini. Oczywiście musiałam sama poszperać i poszukać informacji na ten temat. Miałam sporo wątpliwości czy chcemy poświęcić czas na tą jednodniową wycieczkę, ponieważ opinie były podzielone. Jedni pisali, że jest to wyspa jednego widoku i nic mnie na niej nie zaskoczy. Inni zachwycali się historią wyspy, jej grecką atmosferą i widokami z góry. Dodatkowo taka wycieczka ma dość wysoką cenę – około 45 euro za osobę. Lecąc na Rodos wciąż nie wiedziałam czy się zdecydujemy, jednak bardziej byłam nastawiona na nie. Ostatecznie popłynęliśmy za namową znajomych i dzięki temu mogę Cię zabrać w wirtualną podróż po kolorowej wyspie Symi i pokazać zabytkowy klasztor w zatoce Panormitis.
O Naszych planach na spędzenie 7 dni na Rodos przeczytasz TUTAJ. W kolejnych postach pokażę też co możesz zobaczyć na wschodniej i zachodniej części wyspy.
Podróż na wyspę
Tak jak wspomniałam nie byłam przekonana do tej wycieczki, więc się na nią nie przygotowałam. Z tego powodu wybraliśmy rejs zorganizowany przez biuro podróży i uważam, że ta opcja nam się sprawdziła. Przesympatyczna przewodniczka w drodze z hotelu do portu Mandraki opowiedziała trochę ciekawostek o samej wyspie Rodos oraz oddalonej od wybrzeży Rodos o 41km wyspie Symi.
Rejs statkiem trwa około 2,5 godziny a z pokładu początkowo można podziwiać zabudowania starego miasta Rodos oraz eleganckie jachty przycumowane w porcie. Co ciekawe, Symi jest oddalona zaledwie 7km od tureckiego lądu który przez sporą część rejsu obserwujemy w oddali. Według mitologii Symi to wyspa, którą Posejdon podarował swojej ukochanej nimfie Syme, nadając wyspie jej imię. Jej powierzchnia wynosi jedynie 58 km2. W XVIII wieku liczyła kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców i była uważana za najważniejszy na świecie punkt wyławiania gąbek. Obecnie wyspę zamieszkuje niewiele ponad 2500 mieszkańców.
Kolorowy zawrót głowy
Pierwszym punktem wycieczki jest port Gialos. Oczom wszystkich ukazują się setki kolorowych domków, piękne, gęste zabudowania na zboczach gór. U ich stóp zobaczysz szeroką promenadę wzdłuż której cumują łodzie i jachty. Nie brakuje też ogromnej ilości tawern, restauracji i sklepików z pamiątkami. Ten bajkowy widok wynagradza Nam 2,5 godzinną nudę na statku… Ważne – nie zapomnij o wodzie i nakryciu głowy – czeka Cię kilka godzin w skwarze.
Po zejściu ze statku przewodniczka prowadzi Nas do sklepu z gąbkami gdzie słuchamy opowieści mężczyzn, których rodzina od pokoleń zajmuje się ich wyławianiem i sprzedażą. Dowiadujemy się, że gąbki rosną na znacznej głębokości i w czasach kiedy nie było sprzętu do nurkowania przywiązywano sobie do nogi kamienie żeby dostać się do dna. Bez dostępu do tlenu było to bardzo niebezpieczne zajęcie. Po odcięciu gąbek wypływano na powierzchnię ale jak można się domyślić wiele osób straciło w ten sposób życie. Na straganach możesz kupić gąbki o różnych kolorach i kształtach a ceny wahają się od kilku do kilkunastu euro. Jedne są miękkie i delikatne a inne chropowate służące do peelingów.
Wyspa tysiąca schodów
Na Symi gdzie się nie obejrzysz tam zobaczysz schody. Bardziej lub mniej strome, kolorowe, z kamienia albo drewniane – wszędzie schody prowadzące w górę do zabudowań. Nie ma górek ani stromych chodników – są schody.
Po wizycie na stoisku z gąbkami dostaliśmy tylko 2 godziny na posiłek i spacer po okolicy. Żeby nie marnować czasu w zatłoczonych restauracjach my zdecydowaliśmy się na jakiegoś szybkiego gyrosa w mało atrakcyjnie wyglądającej knajpce w której nie było turystów ale siedzieli miejscowi. Warto właśnie takich miejsc szukać podczas podróży. Tanio i smacznie.
Wiedzieliśmy, że nie zdążymy wejść niebieskimi schodami na szczyt gdzie znajdują się ruiny zamku. Wspinaczka zajmuje ponoć godzinę dobrym tempem i zejście to około 40minut. Dodatkowo upał mocno dawał w kość. Jednak trochę na górę wejść musieliśmy a właściwie ja musiałam bo Arek był oporny na ten pomysł… Wspinaliśmy się gubiąc w uliczkach Symi. Kolorowe domki na wyspie z góry wyglądały jeszcze bardziej bajecznie. Ja jednak jestem blondynką i nie zauważyłam, że przypadkowo na aparacie włączyłam filtr… dlatego zdjęć mam od groma… czarno-białych! Możesz w tym miejscu wybuchnąć śmiechem 🙂 ale ja byłam na siebie wściekła. Na szczęście na drugim aparacie znalazły się kolorowe fotki jak z widokówki ♥
Ważnym punktem turystycznym jest również wieża zegarowa wybudowana w 1880r.
Warto było pospacerować, wsłuchać się w codzienne życie ludzi pracujących w porcie, wystawić twarz do słońca i po prostu chłonąć tą atmosferę.
Klasztor w zatoce Panormitis
Podczas tej jednodniowej wycieczki na wyspę Symi drugim przystankiem była zatoka Panormitis z klasztorem Archanioła Michała, patrona żeglarzy. Został on zbudowany w XVIII wieku i wciąż jest zamieszkiwany przez mnichów.
Pominę religijny aspekt klasztoru bo mnie raczej interesowała architektura. Sam budynek jest bogato zdobiony, w środku znajduje się drewniany ołtarz i ciekawe freski. Można nacieszyć wzrok wspaniale wykonanymi detalami. Pamiętam, że do środka nie można było wejść w krótkich spodenkach ale przy wejściu dostaniesz długie chusty, które trzeba na siebie nałożyć.
Mnie najbardziej zachwycił dziedziniec klasztornych zabudowań który był wyłożony mozaiką z czarnych i białych otoczaków. Mniejsze mozaiki widzieliśmy już w stolicy Rodos ale na tak dużej powierzchni robiły większe wrażenie. Co prawda w zatoce Panormitis nie spędziliśmy zbyt dużo czasu ale według mnie wystarczająco żeby zajrzeć w zakamarki i napić się kawy w tawernie przy porcie. Powrotny rejs zleciał na szczęście szybciej, ponieważ na pokładzie grała muzyka na żywo i chętni brali udział w karaoke.
Symi – strata czasu czy widoki warte zobaczenia?
Pozostawiam Tobie do oceny. Ja mam mieszane uczucia. Z jednej strony ciekawa architektura i widoki jak z pocztówek a z drugiej strony mało czasu wolnego na wyspie Symi i długi, męczący rejs. Na moją perspektywę postrzegania tej wycieczki ma również wpływ napięty harmonogram, którego historię opowiadałam Ci w pierwszym wpisie o Rodos. Gdybym zakładała powrót na Rodos to pewnie zostawiłabym ten rejs na drugie wakacje. Mimo wszystko cieszę się, że zobaczyłam tą magiczną, sielską wyspę.
A Ty byłaś/eś na Rodos? Rejs na Symi zaliczony? Jak wrażenia?
Marlena ♥
Pozostałe wpisy z tej serii znajdziesz tutaj – Plan na 7 dni na Rodos + zwiedzanie stolicy wyspy, jednodniowa objazdówka autem – część I wschodnia i część II zachodnia(wkrótce)