Rodos samochodem – część 1 – ile atrakcji można zobaczyć w jeden dzień?

Witam Cię dzisiaj w kolejnym wpisie z serii „Rodos – Wyspa Słońca” ♥ Pierwszy opowiadał o tym jak spędziliśmy siedem dni na wyspie. Dziś nadszedł ten czas, kiedy podzielę się z Tobą przygotowanym przeze mnie przewodnikiem po Rodos. Postaram się jak najlepiej opisać trasę, którą obraliśmy sobie za cel na jednodniową objazdówkę samochodem całej wyspy – w tym poście znajdziesz pierwszą część. Ostrzegam – będzie dużo zdjęć bo to wtedy zakochałam się w Grecji, ale nie będą to zdjęcia najwyższej jakości – w tamtych czasach dysponowałam tylko starą S4!

W pierwszym poście pisałam o tym, że Nasz hotel znajdował się blisko stolicy. Właśnie z tego powodu na mapce poniżej nie widzicie miasta Rodos – postanowiliśmy pojechać do niego innego dnia a cały dzień z wypożyczonym samochodem poświęcić na zwiedzanie oddalonych zakątków wyspy. Dodam też, że byliśmy tam ze znajomymi i ich synem, więc trasa musiała być dostosowana do 4latka i jego możliwości.

Trasa zwiedzania – mapa Rodos

Dolina Motyli bez motyli…

Z Theologos wyjechaliśmy po śniadaniu i za pierwszy punkt wyprawy obraliśmy Dolinę Motyli w Petaloudes. Jeszcze przed wyjazdem czytałam o niej opinie rozczarowanych ludzi i w moich planach miała być pominięta. Uwzględniliśmy ją jednak dla dziecka, ponieważ miał obiecane, że tam pojedzie i było to tylko 5km od Naszej miejscowości… Po pierwsze tytułowe motyle to nietypowy gatunek żółtej ćmy. Po drugie nie zobaczyliśmy ani jednej nie licząc jakichś podeptanych na ścieżce… Wiem, że ćmy przebywają w dolinie od czerwca do września, więc pewnie było na nie jeszcze za wcześnie. Z drugiej strony przyjemnie spacerowało się w cieniu drzew, nad rzeką ale my szybko uznaliśmy, że szkoda dnia i ruszyliśmy dalej. Jeśli wybierasz się na Rodos to mocno zastanów się czy chcesz ten punkt mieć odhaczony.

Monastyr Tsambika i piękne widoki na pocieszenie.

Jadąc w kierunku Lindos zobaczysz drogowskaz do klasztoru Tsambika. Nie zmarnuj szansy żeby tam się udać tym bardziej, że praktycznie na samą górę można wjechać samochodem. Jedno ALE! Gdyby nie Nasi doświadczeni kierowcy szybko zawróciłabym z tej drogi… bardzo stromy podjazd, zwężki na których minięcie się z innym pojazdem oznacza dla pasażera widok przepaści przy samej szybie… Jednak to dopiero preludium widoków. Gdy zostawisz już auto i wejdziesz wyżej po kamienistej ścieżce Twoim oczom ukaże się jedna z najpiękniejszych plaż na Rodos- plaża Tsambika. Z ciekawostek, Klasztor Matki Bożej Tsambiki to miejsce pielgrzymek kobiet, które bezskutecznie starają się o potomstwo. Choć tradycja ta zanika to dawniej kobiety, które zaszły w ciąże po wędrówce na szczyt nadawały swoim dzieciom odpowiednio imię Tsambika lub Tsambiko. Podobno jest to jedno z najpopularniejszych imion wśród dzisiejszej populacji wyspy.

Wracając na główną trasę zatrzymaliśmy się na kawę w restauracji „z widokiem” – ciekawe miejsce które polecam na odpoczynek. Żałowaliśmy trochę, że nie przewidzieliśmy czasu na plażowanie i nie przygotowaliśmy się do niego, bo plaża wyglądała bardzo zachęcająco! Malowniczą, asfaltową drogą jedziemy dalej do Lindos.

Lindos – perełka na wschodnim wybrzeżu

Do miasta dojeżdżamy koło godz 12 zmęczeni upałem i z perspektywą wspinaczki na wzgórze. Wiemy jednak, że po tym wysiłku czeka Nas nagroda jaką jest dłuższa droga w klimatyzowanym aucie do kolejnej atrakcji wyspy. Już z oddali widzimy urocze, białe budynki widoczne na pocztówkach, a Lindos jawi Nam się jako namiastka Santorini.

W mieście obowiązuje całkowity zakaz ruchu wszelkich pojazdów dlatego też pozostawiamy pojazd na parkingu i ruszamy pieszo. Kierunku nie pomylimy, ponieważ do miasta zaprowadzi Nas główna brama. Spacerujemy schodami, które z centrum miasteczka wiodą przez wąskie alejki pełne sklepików z pamiątkami. Odnalezienie drogi wśród labiryntu uliczek nie jest trudne, ponieważ na każdym kroku pojawiają się drogowskazy wskazujące akropol. Jest to główny punkt Naszej wycieczki. Jeśli nie masz ochoty wspinać się na piechotę możesz skorzystać z „oślej taksówki” jednak błagam nie rób tego! Biednych osiołków dźwigających w tym upale turystów jest cała masa. Pół biedy gdy osiołek wiezie zmęczone, płaczące dziecko lub kogoś kto nie mógłby wejść sam z powodu choroby. Jednak najczęściej widziałam jak kłapouchy woził otyłych, upoconych turystów z różnych stron świata… odpuść a zaoszczędzisz niemało pieniędzy! Nie wspominając o pięknych widokach i chwili na odpoczynek którą poświęcisz na delektowanie się nimi.

Dorycka świątynia Ateny

Pod koniec wspinaczki główna ulica zamienia się w zakurzoną ścieżkę ze schodami. Trzeba tu zachować szczególną ostrożność. Ukojenie od upału dają rosnące tu drzewa. Po drodze prawdopodobnie spotkasz kobiety, które sprzedają koronkowe obrusy i serwety- tradycyjne, lokalne rzemiosło ♥ I nareszcie jesteś na wzgórzu przy wejściu na akropol. Wbrew moim przypuszczeniom nie było aż takich tłumów turystów. W tym miejscu dodam, że wejście na akropol jest dodatkowo płatne i zwiedzając warto mieć ze sobą przewodnik. Zupełnie inaczej patrzy się na otaczające ruiny gdy wiesz na co patrzysz…

Okazałość tego miejsca jest wyraźnie widoczna dopiero gdy wyjdzie się na jasny, otwarty taras zbudowany w starożytności. Dawniej otoczony był wysokimi kolumnami, z których część zrekonstruowano. Idziemy dalej po schodach prowadzących do sanktuarium Ateny Lindyjskiej. Według przewodników świątynia na szczycie zajmuje obszar o szerokości 8 i długości 23m. Ruiny świątyni znajdują się na krawędzi klifu, z którego masz doskonały punkt obserwacyjny ♥ Po lewej widać zatokę Lindos a na północ niesamowitą Zatokę św. Pawła. Uważam, że warto się poświęcić i wspiąć na górę dla takich widoków!

Jeśli wierzyć godzinom z aparatu to cała wycieczka po mieście wraz z zaplątaniem się w klimatyczne uliczki i zakupem drobnych pamiątek zajęła Nam około 2-3 godzin. Wracamy do auta i kierujemy się wybrzeżem na północ wyspy do Prasonisi. Znów delektujemy się pięknymi widoczkami.

Prasonisi – mekka windsurferów

Po co więc chciałam tam jechać ja? Nie wiem. Chyba ciągnęło mnie tam na przekór. Wiedziałam, że wycieczki objazdowe po „całej” wyspie organizowane przez biuro podróży po zwiedzeniu Lindos przecinają wyspę wszerz i omijają jej południową część. Jest to też miejsce do którego nie dojedziemy raczej autobusem tylko samochodem. Skoro wielu turystów tu nie dociera a w przewodniku czytałam, że jest to ciekawe miejsce to pojechaliśmy.

Z Agios Pawlos jedziemy główną drogą do Kattawi, to jakieś 2-3 km. Na rozwidleniu dróg za wioską rozglądaj się za znakiem drogowym w lewo do Prasonisi. My przegapiliśmy i kawałek się wracaliśmy, mapa mnie tutaj zawiodła. Na południowy kraniec wyspy zaprowadzi Cię około 7 kilometrowa droga. Najpierw zatrzymaliśmy się na punkcie widokowym przy drodze żeby później pojechać dalej na parking przy plaży. Na dole uznaliśmy jednak, że nie widzimy sensu spacerować po plaży, a widoki z góry dużo bardziej Nas ciekawiły. Prasonisi to ciekawe miejsce z tego względu, że wyspa czasami jest oddzielona od lądu. Jednak Nam udało się zobaczyć ogromną plażę oddzielającą dwa morze, Egejskie i Śródziemne. Spędziliśmy na miejscu jakieś 15minut, więc to Wam pozostawiam decyzję czy warto tam jechać. Ja nie żałuję – zwiedzam właśnie dla pięknych widoków ♥

W kolejnym poście zobaczysz ze mną zachodnią część wyspy. Jestem ciekawa czy masz już Rodos odhaczone? Może znasz jeszcze jakąś miejscówkę którą ja pominęłam a do której warto wrócić? Daj znać ♥

Marlena

Zobacz również

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *