Pierwszy krok w finansach osobistych – budżet domowy

inflacja kosztów życia

Bardzo ubolewam nad tym, że w szkole nie uczą Nas tego jak prowadzić finanse osobiste. Gdy wchodzimy w dorosłe życie i zaczynamy sami się utrzymywać często okazuje się, że mieszkanie z rodzicami nie było jednak takie złe. Gdy na koncie pojawia się pierwsza pensja czujemy się Panami życia. Co ja zrobię z tym hajsem? Ok – najpierw opłacę rachunki – kupię sobie jeszcze jakiś ciuch czy kosmetyki, bo przecież cały miesiąc ciężko pracowałam. Kawa na mieście, gazeta dla zabicia czasu w poczekalni, sałatka z marketu zamiast kanapki do pracy… Przychodzi koniec miesiąca i co? Zostaje Nam bułka z masłem bo jeszcze kilka dni zostało a na koncie pustki! I tutaj od Ciebie zależy czy postawisz swój pierwszy krok w finansach osobistych i w którym on będzie kierunku. Ja zachęcam Cię do podjęcia najlepszej drogi – budżet domowy otwiera oczy!

Budżet domowy – jak jego prowadzenie wpłynęło na moje życie?

Zacznę od tego, że nigdy nie miałam problemu z oszczędzaniem. Każdą złotówkę, którą dostałam na urodziny czy inne święta oglądałam trzy razy zanim wydałam. Zazwyczaj miałam też dokładnie sprecyzowany cel i wiedziałam na co te środki odkładam.

Gdy starałam się o pierwszą pracę w banku mój ówczesny szef zaproponował mi wynagrodzenie o 500zł wyższe od moich oczekiwań. Możecie sobie wyobrazić jaka była moja euforia! Teraz myślę sobie, że on już wtedy wiedział jak ciężko będzie później załatwić podwyżkę. Wiedział, że jak odejmę od podstawy koszty dojazdu (20km w jedną stronę) to po jakimś czasie zacznę się rozglądać za inną pracą. O pracy w korpo poczytasz TUTAJ. Ale odbiegłam od tematu. Dostałam fajną kasę na początek i obiecałam sobie, że tych 5 stów nie będę ruszać. Wcześniej oczywiście też miałam zamiar oszczędzać z tej podstawy której oczekiwałam. Po kilku miesiącach zorientowałam się, że odkładam tylko tą nadwyżkę. Pozostałe pieniądze rozpływają się i doszło nawet do tego, że miałam 100zł w portfelu a pod koniec tygodnia nie wiedziałam na co je wydałam. Zdarza Ci się? To czytaj dalej…

budżet domowy

Nie pamiętam już jak to się stało, że trafiłam na blogi o tematyce finansów. Temat zawsze mnie interesował. Lubiłam matematykę, statystykę, wszelkie zestawienia, wykresy i tabelki. Możesz teraz śmiało pomyśleć, że jestem dziwna. Pierwszy budżet domowy wprowadziłam jakieś 7 lat temu na wydrukowanych kartkach z różową świnką skarbonką. Niestety nie pamiętam z jakiego bloga były te zestawienia pobrane. Pamiętam jednak swoje zdziwienie gdy po pierwszym miesiącu zrobiłam analizę wydatków.

Finanse osobiste okiem eksperta

Później wpadłam na bloga Michała Szafrańskiego – „Jak oszczędzać pieniądze”. Wprowadził mnie w tajniki wartości netto, kategoryzacji wydatków i o wiele bardziej pogłębioną wiedzę z finansów osobistych, oszczędzania i inwestowania. To do niego odsyłam Cię jeśli chcesz wyjść z długów, a nie wiesz jak tego dokonać albo chcesz oszczędzać jeszcze więcej. Bardzo trafny jest jego komentarz pod moim postem na Instagramie dotyczący konsumpcjonizmu. Przypuszczam, że gdyby nie jego posty byłabym teraz z zadłużoną kartą kredytową, kredytami na samochód i mieszkanie i w dużo gorszej sytuacji finansowej. A tak to jestem szczęśliwym człowiekiem. Kiedyś Michał wspominał, że chciałby napisać podręcznik dla szkół i ja mocno trzymam kciuki żeby do tego doszło!

Budżet – trochę teorii jak nim zarządzać

Po pierwsze – czy wiesz na co i ile wydajesz? Może zapytasz się „na co mi ta wiedza?” – już wyjaśniam. Gdy zaczniesz analizować swoje wydatki łatwo wyłapiesz „oszustwa” – np. sklepy, które mimo etykietki z promocją na półce często przy kasie tej niższej ceny nie nabijają. Zaczniesz zauważać kiedy produkt jest faktycznie w promocji a kiedy cena jest sztucznie zawyżona. Już nie wspominając o tym, że jeśli masz długi i chcesz się w końcu ich pozbyć to łatwiej będzie Ci znaleźć obszary w których możesz poczynić oszczędności.

Jak zacząć? Najważniejsza jest regularność. Dobrze jeśli na początku spisywania wydatków wydarzenie to będzie wpisane w kalendarzu jako stały element tygodnia. Teraz zajmuje mi to kilkanaście minut tygodniowo, ale na start warto szczegółowo analizować paragony i poświęcić na to 1 godzinę. Uwierz, że to będzie najlepiej zainwestowana godzina! Zrobiłeś pierwszy krok? Wiesz już kiedy wygospodarujesz czas na swój budżet domowy? No to idziemy dalej.

finanse osobiste

Znajdź miejsce, w które będziesz wrzucać wszystkie zebrane rachunki. Może to być koszyk, półka, teczka – u mnie to zwykła koperta z odzysku. Skup się na tym żeby wyrobić sobie nawyk zabierania paragonu ze sklepu. Łatwiej będzie z kosztami stałymi – spiszesz je najszybciej z historii rachunku bankowego, z którego je opłacasz.

Optymalizacja wydatków

Budżet to oczywiście porównanie przychodów z wydatkami. Jeśli przychody są większe od wydatków to zostają Ci w portfelu oszczędności a jeśli jest na odwrót to prawdopodobnie jesteś więźniem kredytów.

Zanim uzbierasz pierwsze paragony przemyśl jak możesz je skategoryzować. Podstawowy podział to koszty stałe i koszty zmienne/jednorazowe. Nie ma rady – wraz ze wzrostem przychodów koszty stałe będą rosły. Kiedyś napiszę o tym osobny post, bo jest to mocno dyskusyjny temat a ja mam swoje zdanie.

Koszty stałe – czynsz, rachunki za prąd, kablówkę, telefon, wydatki na jedzenie, paliwo – każdego miesiąca są takie same lub zbliżone.

Koszty zmienne/jednorazowe – prezenty, ubezpieczenie auta, leki, urlop, remont.

Nie chciałabym Cię od początku zniechęcić do dbania o finanse osobiste, dlatego mam propozycję – w pierwszym kroku nie rozbijaj zbyt szczegółowo kategorii. Sięgnij po wolny zeszyt i ustal swoje kategorie główne. U mnie są to : JEDZENIE, MIESZKANIE, AUTO, MEDIA (tv, tel, internet), ZDROWIE, UBRANIA, HIGIENA (kosmetyki, środki chemiczne, kosmetyczka, fryzjer), ROZRYWKA (kino, książki, wyjścia ze znajomymi, turystyka) oraz INNE WYDATKI. Od kilku miesięcy pojawiła się nowa kategoria DZIECKO i rozwija się bardzo intensywnie wraz ze zbliżającym się terminem porodu…

Po pierwszym miesiącu zdecydujesz czy którąś kategorię chcesz rozszerzyć. Może się okazać, że w jednej lub kilku zarejestrowane wydatki będą niepokojąco wysokie. Pamiętam, że ja po pierwszych miesiącach rozbiłam kategorię jedzenie na zakupy do domu, jedzenie do pracy i słodycze. To dzięki temu zauważyłam jak dużo wydaje wjeżdżając codzienne w drodze do pracy do marketu po „bułkę”… wychodziłam z dodatkowym pączkiem, sałatką, soczkiem, serkiem, batonikiem i innymi zapychaczami. Praca siedząca + śmieciowe jedzenie + perspektywa oszczędności skutecznie skłoniły mnie do zmiany – większego dbania o jedzenie a co za tym idzie o zdrowie! Samodzielnie zdecyduj czy którąś kategorię możesz zredukować.

Instagramowe rozmowy o budżecie domowym

Kilka dni temu na Instastory zadałam pytanie „Czy spisujesz swoje wydatki?”. Myślałam, że osiągniemy wynik pół na pół ale niestety tylko 31% odpowiedziało twierdząco. Co mnie jeszcze zdziwiło? Zapytałam osoby, które budżetu nie prowadzą „czy wiesz jaka kwota w miesiącu pozostaje Ci na koncie po odjęciu wydatków od przychodów?”. Aż 48% nie wie… i część z nich otwarcie napisała mi w wiadomości, że kiedyś próbowało ale „coś nie wyszło”. To „coś” się powtarzało dlatego w kolejnym poście zbiorę najczęściej pojawiające się problemy i wątpliwości oraz postaram się je rozwiać opisując jak to wygląda u mnie.

Źródło danych – ankieta na instastory zielona_lenka
Źródło danych – ankieta na instastory zielona_lenka

“Zrobić budżet to wskazać swoim pieniądzom, dokąd mają iść,zamiast się zastanawiać, gdzie się rozeszły” – John C. Maxwell.

Podsumowując- uważam, że prowadzenie budżetu to podstawa. Dopiero jak wiesz na co wydajesz swoje pieniądze możesz myśleć o tym jak zwiększyć przychody albo jak oszczędzać czy inwestować. Ludzie, którzy osiągnęli „finansowy everest” potrafili często stworzyć coś z niczego. Skoro dzielą się swoją wiedzą to szkoda byłoby nie czerpać z niej inspiracji i motywacji do rozwoju. Wchodzisz w to? Postawisz ten pierwszy krok? A może już od dawna prowadzisz budżet? Daj znać w komentarzu.

Marlena

Zobacz również

6 komentarzy

  1. Najlepiej by było, aby wraz ze wzrostem zarobków nasze wydatki stałe nie wzrastały 😉 W innym przypadku ulegniemy typowej inflacji kosztów życia a to już bardzo niepokojąca informacja dla nas. Nie tędy droga prowadzi i chcąc mądrze zarządzać swoimi finansami musimy na nią zwrócić uwagę. Innej opcji nie ma 🙂

    1. Całkowicie się z Tobą zgadzam jednak gdy zaczynamy z zarobkami powiedzmy 2500 a jest to kwota którą docelowo chcielibyśmy wydawać miesięcznie a nie tylko zarabiać to dążymy do wzrastania przychodów by móc sobie pozwolić na więcej 🙂 Każdy ma jakieś marzenia, cele i stopę życia na której chciałby się znaleźć. Grunt to nie przegiąć i jak już osiągniemy zadowolenie właśnie wtedy powinniśmy powiedzieć stop i zahamować inflację kosztów życia 🙂

      1. Ja z kolei stosuję się do założenia, że oszczędzamy na początku miesiąca a nie na końcu 🙂 Najpierw przelewamy na konto oszczędnościowe tyle ile chcemy zaoszczędzić a dopiero później możemy rozdysponować pozostałe środki 🙂

  2. Widzę, że częściowo intuicyjnie, a trochę bazując na posiadanej wiedzy dot. finansów, w podobny sposób planuję swój budżet domowy.? Aż się wierzyć nie chce, że kiedyś byłam mega przeciwniczką spisywania kosztów z paragonów i robiłam tylko raz w tygodniu check, co zostało już zapłacone, co nie i jak się ma do tego stan konta… Niestety kończyło się to wydawaniem ostatnich pieniędzy na pieczywo, zaciskaniem pasa od połowy miesiąca i trzymaniem kciuków, żeby pracodawca jakimś cudem zrobił przelew ciutkę wcześniej niż zazwyczaj.? Po trzech miesiącach czarodziejskiego rozpływania się wynagrodzeń na początku miesiąca, w sytuacji kredytu na mieszkanie i innych stałych zobowiązań oraz ogromnej chęci pozwalania sobie na wakacje, dodatkowe udogodnienia, czy przyjemności, skrupulatne spisywanie każdego wydatku okazało się nieuchronne. Ba! Co więcej, nagle przy regularnym prowadzeniu budżetu domowego, przestały mnie zaskakiwać wydatki na prezenty urodzinowe, ubezpieczenie samochodu, czyli cykliczne, ale na tyle rzadko ponoszone koszty, że łatwo było o nich zapomnieć w codziennej prozie życia… No i najważniejsze: ostatnie, miesięczne zestawienia kosztów i przychodów (tj. od czasu, kiedy powiększyła się nam rodzina) dało mi i mężowi motywacyjnego kopa: w moim przypadku do spróbowania swoich sił w realizacji marzenia dot. robienia autorskiej biżuterii, a jemu – do zmiany pracy i założenia własnej działalności. Okazało się, że poza aspektem finansowym daje nam to mega satysfakcję, jest niezmiernie rozwojowe i co najważniejsze: nie wpływa negatywnie na naszą rodzinę (a wcześniej nie podejmowalismy takich kroków właśnie obawiając się o wspólnie spędzany czas). Także dobrze być świadomym: na co i kiedy wydajemy/wydamy/wydaliśmy pieniądze oraz poza szukaniem możliwości ścinania kosztów i generowania w ten sposób oszczędności, warto czasem poszerzyć horyzonty, znajdując dodatkowe źródła przychodu.:)

    1. Bardzo Ci dziękuję za to, że podzieliłaś się tą pozytywną historią ♥ Pokazuje doskonale jak raz rozpoczęte działanie wchodzi Nam w nawyk i prowadzi do zamierzonych rezultatów 🙂 Mnie też te duże, choć przewidywalne wydatki często zaskakiwały! A nie raz i nie dwa okazywało się, że brakuje i wtedy w ruch szła karta kredytowa. Na szczęście potrafiłam z niej korzystać i spłacałam bez odsetek ale to i tak życie na kredyt! Niedługo pojawi się wpis o tym jakie są moje dodatkowe źródła przychodu 🙂 pozdrawiam ciepło!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *