Pierwsze 3 miesiące z niemowlakiem – wspomnienia

Miesiąc po miesiącu

O mamo! Kiedy to minęło? Ja się pytam kto mi ukradł 3 miesiące urlopu?! Swoją drogą ktoś musiał mieć niezły ubaw kiedy czas na wychowanie dziecka nazwał urlopem rodzicielskim i macierzyńskim… ale nie o tym miało być! Do napisania tego posta natchnęła mnie Edyta z bloga Czterylistki i bardzo jej dziękuję bo odblokowała moją twórczą niemoc. Zapraszam na podsumowanie tego jak wyglądały pierwsze miesiące z niemowlakiem. To krótkie ale jakże intensywne życie Zosi obfitowało w wiele fajnych momentów, które chcę mieć zapisane na pamiątkę ♥ Uwaga! Przygotujcie się na fotograficzny spam.

Poród

Zaczynamy przygodę! Nie będę wszystkiego opisywać ponownie, ponieważ na gorąco, 5 dni po porodzie wstawiłam post na instagramie z moimi wspomnieniami z dnia porodu:

” Zosia ❤ Nasz mały skarb, który przyszedł na świat niedługo po tym gdy na instastories napisałam Wam, że włączam tryb slow i nie odpisuje na pytania „czy to już?”
.
Dostałam mnóstwo pytań o poród, sporo z Was jeszcze jest przed, więc napiszę swoją pozytywną historię żebyście wiedziały, że nie zawsze jest po nim trauma ❤

Krok po kroku do małego szczęścia

Zacznę od tego, że we wtorek wyszłam ze szpitala po jednym kontrolnym dniu. W środę rano pojechałam na KTG i niby wszystko ok ale coś mnie tknęło żeby poprosić o zmierzenie ciśnienia bo całą noc bolała mnie głowa… 155/100… decyzja lekarza – zostaje Pani w szpitalu. Byłam zła bo przecież skurczy brak a ja znów będę leżeć… Ale jak zwykle kobieca intuicja okazała się bezcenna. O 23 pojawił się pierwszy skurcz, po 20 minutach kolejny. Poszłam do toalety i poczułam że wody mi odchodzą. Powiadomiłam położną, która zbadała mnie, kazała wrócić do łóżka i monitorować odstęp i długość skurczy. Po jakiejś godzinie przejście na porodówkę.

Gdy A. dotarł do szpitala skurcze były trochę mocniejsze ale wciąż uważałam, że znośne. Widziałam tylko współczucie w oczach położnej gdy zobaczyła że mam skurcze z krzyża… ponoć są bardziej bolesne… Spacerowałam po korytarzu i rozmasowywałam plecy. Gdy położna zapytała o znieczulenie powiedziałam, że na razie nie chce bo tak samo mocne bóle miałam podczas miesiączki, więc wytrzymuje. Uprzedziła mnie, że później już nie dostanę bo będzie za późno… Czas leciał, dla rozluźnienia wzięłam ciepły prysznic ale już tak zaczęło boleć, że skorzystałam z propozycji gazu rozluźniającego. Jednak prócz tego, że podczas skurczy skupiałam się na oddychaniu nie zauważyłam żeby mniej bolało. Najgorsze się dopiero zaczęło… Skurcze parte, przejście na fotel i końcówka porodu miałam wrażenie, że trwają wiecznie… a jak się okazało trwało to tylko 30minut i Zośka pojawiła się na świecie

Dobrze że nie skorzystałam ze znieczulenia bo to czasami wydłuża akcję porodową a małą zobaczyliśmy owiniętą 2 razy wokół szyi pępowiną… na szczęście zdrowa dziewczynka dostała 10 punktów. Mam kilka szwów ale to spowodowane jest infekcjami w ciąży i osłabieniem szyjki… O bólu zapomniałam jak tylko zobaczyłam te oczka wpatrzone we mnie.”

pierwsze chwile z niemowlakiem

Tak pamiętam tą noc. Zosia przyszła na świat o 5.45. Ważyła 3090 gram i miała 54 cm wzrostu. Kompletnie nie pamiętam jej z tego momentu… pamiętam za to łzy w oczach A. który patrzył na nią jak na ósmy cud świata ♥ i który nadal jest w nią wpatrzony jak w obrazek.

Pobyt w szpitalu

W szpitalu spędziliśmy 2 dni i mieliśmy ogromne szczęście, że zwolnił się pokój rodzinny do którego nas przeniesiono. Co to zmienia? Teraz już wiem, że bardzo dużo! Przez pierwsze kilka godzin leżałam na sali z dziewczyną którą poznałam wcześniej w szpitalu i mimo że była naprawdę przesympatyczna to nie czułam się komfortowo świecąc tyłkiem i cyckami podczas karmienia albo stawiając pierwsze kroki po porodzie przy jej mężu. Większość kobiet pewnie to przeżyło, więc wie o czym piszę. Pokój rodzinny to po pierwsze ogromny komfort – urządzony meblami z Ikei sprawiał wrażenie pokoju w hotelu a nie w szpitalu. Po drugie – bardzo chciałam żeby A. od początku uczestniczył aktywnie w pielęgnacji maluszka.

Pokój rodzinny dawał przede wszystkim możliwość spędzenia z nami nocy i chociaż w związku z tym zrezygnował z tzw pępkowego to jestem pewna, że dla niego te pierwsze dni były równie cudowne a ja jestem mega wdzięczna za jego wsparcie i pomoc ♥ Na zmianę wstawaliśmy zmieniać pieluchy a każde 5 minut dodatkowego snu było przecież dla mnie na wagę złota!

Zosia właściwie nie płakała, czasami lekko postękała… dzięki wspaniałej, młodej położnej nauczyłam się karmić na leżąco co początkowo sprawiało mi problem a do tej pory jest wybawieniem. Niestety już drugiego dnia podaliśmy smoczek. Nie chciałam tego robić, uważałam że to jest moja porażka i musiałam to sobie odpowiednio przetłumaczyć. Tu również pomogły położne, które wytłumaczyły mi, że jeśli pozwolę małej cały dzień wisieć na piersi, które już mnie bolały od tego to mi je zmaceruje i mogę się zrazić całkowicie do karmienia piersią. Ten argument do mnie przemówił! Wolałam dać Zosi smoczek ale czuć się komfortowo i nie traktować karmienia jako kary.

Pierwsze dni w domu

pierwszy tydzień

Szok bo nie napiszę Wam, że spędziliśmy je spokojnie poznając się z Zośką i izolując od rodziny… było wprost przeciwnie! Bardzo szybko doszłam do siebie po porodzie i już 4 dnia po powrocie do domu nie wytrzymałam i zrobiłam małej pierwszą sesję zdjęciową. 5 dnia natomiast odwiedził nas brat A. z żoną i dziećmi i Zosia „zaliczyła” pierwszą, małą domówkę! Tata dostał w końcu wolne i mógł nadrobić pępkowe 😉 Kolejny dzień był również pełen wrażeń. Zapakowaliśmy małą w auto i pojechaliśmy na wieś do dziadków ♥ Z racji pięknej pogody uznaliśmy że to będzie najlepsze miejsce na pierwszy spacer! Dodatkowo połączony z wizytą u mojej babci a Zosi prababci, która mieszka kilka domów dalej.

Czy to jeszcze nie za wcześnie? Odwiedziny.

> -> -> Tutaj wtrącę parę zdań o wizytach u noworodka/niemowlaka. Wszystko zależy od rodziców dziecka! I to ich przed wizytą zapytajcie wprost czy nie jest za wcześnie. Myślę, że się nie pogniewają a wprost przeciwnie – będą wdzięczni za uszanowanie ich wyborów. Bo, że uszanować je trzeba to nie ma dyskusji!

Nie pchajcie się z wizytą do szpitala – obecnie pobyt trwa tylko kilka dni, młoda mama raczej marzy o tym żeby każde 5 minut poświęcić na spanie (albo na patrzenie na swoje malutkie szczęście ♥) a nie na przyjmowanie gości. Znam rodziców, którzy poszli o krok dalej i postanowili, że pierwszy miesiąc chcą spędzić wyłącznie sami z dzieckiem i zabronili nawet odwiedzin dziadkom. Rozumiem i szanuję. Choć dziadkowie byli podobno obrażeni 😉

My chcieliśmy inaczej. Mam dużą rodzinę, uroczystości takie jak komunie czy chrzciny to u nas imprezy wielkości wesel, lubimy spotykać się w swoim gronie i dzieci również w tym uczestniczą od małego. Chciałam od początku przyzwyczajać Zosię do zasypiania w każdych warunkach, do gwaru i do dużej ilości osób wokół. Zarazki? A czy w domu ich nie ma? Czy nie przyniesiemy ich ze szpitala, sklepu spożywczego czy piekarni stojąc w kolejce? To jest moje zdanie. Dużo osób przewinęło się przez te trzy miesiące przez nasze mieszkanie a jeszcze i tak sporo się do Zosi wybiera. Czy żałuję? Nie 🙂 Taka jest moja natura, że towarzyska ze mnie dziewczyna.

Pierwszy miesiąc z niemowlakiem

A właściwie z noworodkiem bo tak powinno się określać dziecko do ukończenia przez nie 28 dnia życia.

Pierwsze stylówki małej modelki

Pierwszy tydzień w domu mimo, że był bardzo intensywny o czym pisałam wcześniej to był też nad wyraz spokojny. Miałam kochaną córeczkę i partnera, który wspierał mnie w każdej czynności. Pierwsza kąpiel przebiegła niby ok ale było trochę płaczu podczas mycia główki. Kolejną pomogła mi przeprowadzić moja mama, zaproponowała m.in. podłożenie Zosi pod główkę pieluszki i inną kolej mycia. Zosia zadowolona, ja poczułam się pewniej i jak A. wyjechał już w trasę to bez obaw kąpałam malutką sama ♥

W drugim tygodniu miałam kryzys. Pamiętam, że czułam się bezsilna gdy zostałam z małą sama 24h/dobę przez 4 dni… moja mama się akurat pochorowała, A. był w pracy. Nie zapomnę gdy zadzwonił do mnie i zapytał „Jak tam żyją moje dziewczyny?” a mi łzy poleciały ciurkiem i słowa nie chciały przejść przez gardło. Wystraszył się, że coś się stało a tak naprawdę nic się nie działo. Byłam zwyczajnie zmęczona, tęskniłam za nim bo wcześniej cały miesiąc był w domu bez przerwy oraz przede wszystkim działały chyba hormony. Jeśli to nazywamy depresją poporodową to u mnie trwała ona 2 dni.

pierwszy-miesiąc

Pierwsze tygodnie z dzieckiem to nieustające karmienie, spanie i przewijanie. Każda noc to niespodzianka. Ile prześpi? Czy po przebudzeniu zaśnie ponownie? Wg zapisków, które prowadziłam Zosia jadła średnio 10 razy na dobę i spała łącznie 17-18h. Jednak pierwsze przespane ciągiem 5h w nocy to był luksus! Ale w pierwszym miesiącu tylko raz Nam się tak poszczęściło 😉 Niestety kruszynka miała problemy z gazami, które ją ciągle budziły. Każde przewijanie zaczynaliśmy od kilkunastominutowego masażu, który pomagał małemu brzuszkowi. Takie przerwy w spaniu dawały popalić domownikom 😉 Nie mniej niż spektakularne kupki, które często lądowały na plecach brudząc wszystkie ubranka, śpiworek, prześcieradło i podkład…

Pierwszy miesiąc był też sprawdzianem. 3 tygodniowa Zosia została z babcią na noc a rodzice pełni obaw poszli na imprezę urodzinową ♥ Pięknie jadła z butelki, babcia też twierdziła, że nie płakała ale ja już swoje wiem 😉

Dwa miesiące za nami

Drugi miesiąc

Mała Zosia stawała się z dnia na dzień coraz bardziej aktywna. Jej ulubioną zabawką za którą wodziła wzrokiem był czerwony lisek z Fisher Price, który otrzymała „w spadku” po koleżance Tosi 😉 Niestety coraz częściej się nudziła i coraz trudniej było ogarnąć podstawowe rzeczy takie jak ubranie się czy śniadanie gdy zostawałam z nią sama. Właśnie wtedy uznaliśmy, że przyda się karuzela nad łóżeczko, która da jej chociaż 15 minut zajęcia a mi chwilę na ogarnięcie się rano. To był strzał w 10!

Życie przestało się kręcić wokół karmienia, przerwy są już trochę dłuższe. Tworzymy nasze wieczorne rytuały, uczymy samodzielnego usypiania w łóżeczku. Coraz częściej 5h snu w nocy staje się już standardem. Jednak gdy pod koniec 2 miesiąca obudziłam się nad ranem, zerknęłam na zegarek i przeliczyłam, że Zosia śpi 7h to wyskoczyłam z łóżka jak oparzona sprawdzić czy oddycha! Płacz Zosi jest nadal delikatny, a uśmieszki słodkie, nieśmiałe ♥ Próbuję zatrzymać czas robiąc mnóstwo zdjęć. Okazuje się też, że leżenie na brzuszku nie jest takie złe, bo można więcej zobaczyć podnosząc wysoko główkę. To również czas odkrywania rączek, wyciągania ich przed siebie i podziwiania jakie są ładne.

Przełomowy trzeci miesiąc

Mam wrażenie, że ostatni miesiąc zmienił najwięcej ♥ Ostatni skok rozwojowy dał mi mocno popalić, Zosia przez 3 dni była bardzo marudna aż pewnego poranka obudziła się jako zupełnie inne dziecko. Jakby ktoś dał jej +100 punktów do mądrości! Zabawy na macie stały się bardziej aktywne – przekręca główkę i przewraca się na boczek. Coraz częściej udaje jej się też obrót z brzuszka na plecki, w drugą stronę to jeszcze nie działa. Poznawanie świata to najciekawsze zajęcie. Lubi chodzić po mieszkaniu na rączkach. Nie jest to wymuszane i częste bo raczej od początku staraliśmy się tego nie robić. Zasypia często w ramionach ale my wtedy siedzimy wygodnie w fotelu i tulimy ją czasami bujając. Nierozłącznym elementem zasypiania jest pieluszka tetrowa przy buzi oraz Miś Szumiś.

Trzeci miesiąc z niemowlakiem

Zośka już wie, że obie ręce smakują lepiej niż zabawki. W ślinie są rączki, ubranka, kocyki i ramiona rodziców. Opanowała łapanie zabawek, póki co z naszą pomocą ale coraz częściej sięga po nie sama. Jej gadanie i śpiewanie wprawia nas w zachwyt i śmiech. Potrafi już donośnie krzyknąć pokazując swoje niezadowolenie. Usta złożone w podkówkę są znakiem, że koniec zabawy. Z kolei poranne uśmiechy i przeciąganie się w łóżku rodziców to już rytuał. Bo nie pisałam, że Zosia całą noc śpi u siebie w łóżeczku, a do nas zabieramy ją dopiero nad ranem i to też nie zawsze.

Garderoba na pierwsze miesiące

Misia nasza rośnie jak na drożdżach ale nadal jest drobnym dzieckiem. Rozmiar rozmiarowi nierówny. Większość ubranek 56 poszło już w odstawkę, niektóre były małe już po pierwszym tygodniu a kilka nadal jest dobrych… Gdybym teraz kompletowała jej szafę to kupiłabym mniej bodziaków z krótkim rękawem a więcej z długim. No ale liczyłam na upalny wrzesień który spłatał nam figle, był zimny i mokry. Aktualnie większość noszonych ubranek ma rozm 62, ale powoli wchodzimy już w 68.

Rady dla przyszłych mam

Jeśli macie możliwość idźcie do dobrej szkoły rodzenia! To czego się w niej nauczyliśmy dało nam ogromną wiedzę i pewność, że nie robimy dziecku krzywdy. Jeśli uważacie, że to strata pieniędzy to poczytajcie chociaż jak najwięcej o opiece nad noworodkiem. Pytajcie gdy macie wątpliwości, rozmawiajcie ze znajomymi. Słuchajcie też starszych pokoleń ale konfrontujcie ich rady z aktualną wiedzą i badaniami! I przede wszystkim – zaufajcie instynktowi!

Miesiąc po miesiącu

I na koniec życzę Wam cierpliwości ♥ I dziękuję każdemu kto przeczytał ten wpis od deski do deski!

Marlena

Drogi czytelniku! Jeżeli spodobał Ci się mój wpis, lub uważasz, że komuś może się przydać, będzie mi bardzo miło jeżeli go polubisz, skomentujesz i/lub podasz dalej. To dla mnie sygnał, że podoba Ci się to co robię. Nic tak nie mobilizuje do dalszej pracy jak Twój odzew!

Zobacz również

4 komentarze

  1. Nie ma za co. Czysta przyjemność czytać to co piszesz ?? Niech Zosia dalej rośnie zdrowo! Czekamy na kolejne przecudne zdjęcia i wiadomości jak tam z Wami w tym pięknym okresie rodzicielstwa ❤️

  2. Niby tylko 3 miesiące, a tyle się działo! Super się czyta, przy każdym punkcie od razu myślę, jak to było u nas 😀 a co do ust złożonych w podkówkę, to uważam, że z jednej strony jest to najsłodsza i najbardziej urocza minka, a z drugiej jak ją widzę, to od razu robię wszystko, żeby zniknęła, bo łamie mi się serce jak widzę ten smutek wymalowany na tej małej buzi, też tak masz? 😀

    1. Oj tak… niby dzieci różne a tak podobne ♥ Podkówka mnie rozczula i zrobiłabym wtedy wszystko żeby tylko szybko zniknęła! Buziaki dla Was ♥

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *