Kiedy zaczęłam się zastanawiać nad tym dlaczego pod postami dotyczącymi oszczędzania jest tak mało komentarzy doszłam do wniosku, że temat oszczędzania jest passe. Panuje mnóstwo stereotypów. Mamy całą masę wymówek. Uważamy, że oszczędzanie jest dla osób bogatych a przede wszystkim finanse są dla bankierów a nie dla zwykłych obywateli. Bo niby po co i z czego ja miałabym odkładać? Jeszcze sąsiadka pomyśli, że jestem sknerą albo odwrotnie – zobaczy, że napisałam komentarz, że nie radzę sobie z finansami. Jest od groma powodów dla których wstydzimy się oszczędzać i nie lubimy o tym mówić głośno.
Oszczędzanie jest trudne
Szczerze? Podstawy finansów, o których piszę na tym blogu to nie jest jakaś wyższa matematyka. To są wiadomości, które spokojnie przyswoi młodzież na poziomie szkoły średniej. Banalnie prosty sposób na policzenie swojej wartości netto. Plik budżetu domowego, który udostępniłam do pobrania również ogarnie najmniej ogarnięta finansowo osoba. Zarządzanie finansami jest dla KAŻDEGO! Bo każdy z nas zarabia i wydaje. I podstawy ekonomii powinien znać. Dlaczego nie uczą nas tego w szkołach? Bo ludźmi nie znającymi podstaw finansów łatwiej rządzić… łatwiej manipulować. Nie będę może kontynuować tej myśli bo polecą same brzydkie epitety.
Nie będę frajerem, nie będę oszczędzać
„Hahaha! Tylko oszczędzasz a przecież do grobu tych pieniędzy głupia nie zabierzesz”. „Życie jest chwilą, a ja i tak nie dożyje starości” – to są najczęstsze argumenty osób, które nie oszczędzają. Uważają że są fajne, szastają pieniędzmi na lewo i prawo, twierdzą że „korzystają z życia”. Wiem, bo pracowałam w banku i takie kontrargumenty na moje propozycje oszczędzania zazwyczaj otrzymywałam. Tylko skoro taka osoba uważa, że zostało jej tak mało życia to dlaczego wtedy nie korzystała z drugiej propozycji którą wysuwałam? Nauczył mnie tej riposty starszy kolega po fachu. Mianowicie była to propozycja kredytu na maksymalną zdolność kredytową, spisanie stosownego testamentu żeby rodzina nie musiała się martwić tymi długami a później hulaj dusza, piekła nie ma.
Dlaczego nie? Bo ostatecznie nikt nie ma pewności ile będzie żył. A rzeczywistość wygląda tak, że żyjemy coraz dłużej. Od nas zależy na jakim to życie będzie poziomie. Ale mimo wszystko wstydzimy się oszczędzać albo wstydzimy się do tego przyznać bo ktoś nas może wyśmiać.
Sknera, skąpiec, dusigrosz
To tylko kilka określeń jakie przychodzą mi do głowy. Możesz pewnie przytoczyć ich więcej. Wstydzimy się oszczędzać bo nie chcemy być takimi słowami określani. Słowo oszczędzanie w naszym środowisku jest nacechowane negatywnie. Kojarzy się z bieda, zaciskaniem pasa z konieczności, odmawianiem sobie przyjemności i odkładaniem każdego grosza. Niektórzy nie rozumieją na przykład, że wybraliśmy mieszkanie w bloku zamiast pięknego domu nie ze sknerstwa tylko z wygody. I że nie potrzebujemy 150m2 bo szkoda nam życia na ciągłe sprzątanie. Za to nie szkoda nam go na podróże małe i duże. Oszczędzanie to styl życia. To coś co masz ułożone w głowie. Wybór priorytetów. I akceptacja tego, że ktoś może te priorytety mieć inne. Bez szydzenia. Bez wytykania palcami.
Wcale nie korzystasz z życia
To mój kolejny ulubiony punkt. No bo jak powiedzieć koleżance, że w tym miesiącu nie pójdę z nią na drinka bo mam większe wydatki i muszę zacisnąć pasa?
A tak w ogóle to jak przyznam się, że oszczędzam to pewnie nikt nie będzie już mnie nigdzie zapraszał. Albo będzie się naśmiewał, że odmawiam sobie przyjemności. Bo tak właśnie jest postrzegane oszczędzanie. Jako odbieranie sobie szczęścia. I właściwie się temu nie dziwię. Wstydzimy się oszczędzać.
Każdy kto zaczynał prowadzić budżet domowy wpadał w pewną pułapkę. Polega ona na tym, że gdy musimy uciąć wydatki to w pierwszej kolejności przychodzi nam do głowy żeby uciąć te z kategorii Rozrywka. Bo przecież jeść człowiek musi, wyglądać jakoś też, rachunki zapłacić trzeba, więc tych wydatków nie ruszamy. To błąd. Bo właśnie te kategorie zajmują zazwyczaj procentowo największą część naszego budżetu! Zaś Rozrywka to zaledwie kilka procent wydawanych pieniędzy. Margines. Niewiele znaczący dla budżetu a z ogromnym znaczeniem dla jakości naszego życia i samopoczucia. Dlatego zaczynając szukać oszczędności poszukaj ich przede wszystkim w tych dużych kategoriach. Może to być chociażby zamiana jogurtów znanej marki na te marki własnej dyskontu jeśli oba produkty mają ten sam skład a przepłacasz 40gr. Kupujesz 10 jogurtów w miesiącu? Już masz 4zł w kieszeni. Ale żeby dojść do tego momentu musisz najpierw wiedzieć w której kategorii przepłacasz… bez budżetu będzie ciężko to odkryć.
Większość ludzi nie oszczędza i jakoś sobie radę daje
Słowo klucz „większość” to nie wszyscy. Ja nie chcę być jak większość. Nie chcę żyć od pierwszego do pierwszego i zastanawiać się skąd wziąć pieniądze na zakup nowej lodówki bo stara wyzionęła właśnie ducha. Nie chcę też „jakoś” dawać sobie radę. A Ty chcesz? To jest Twój szczyt marzeń?
Dziękuję że to przeczytałaś 🙂 mam nadzieję, że Ty nie wstydzisz się oszczędzać? Daj znać co myślisz o tym poście!
Marlena
Jeśli interesuje Cię temat finansów to zajrzyj też na mój Instagram gdzie wstawiam posty z cyklu #elementarzfinansowy